Tęsknota za dwudziestoleciem
międzywojennym wydaje się być coraz większa. Świadczyć o tym może zwiększająca
się ilość wydarzeń kulturalnych przywołujących piosenki, modę czy inne aspekty
życia tamtej epoki. Osobiście jestem wielką miłośniczką międzywojnia – gdy
tylko usłyszę o jakimś wydarzeniu związanym z najpiękniejszym, według mnie,
okresem w dziejach, jestem gotowa porzucić wszystkie plany byle tylko móc
wybrać się na tematyczny koncert, film, spektakl czy inne widowisko. 21
stycznia w Piwnicy Pod Baranami adepci Studia Piosenki „Farafka” wykonali
wodewil z repertuarem retro. Oczywiście nie mogło tam i mnie zabraknąć. Czy
było warto?
Oczywiście, że było warto. Miałam przyjemność wysłuchać przebojów z
repertuaru przedwojennych gwiazd, m.in. A. Dymszy, A. Astona, A. Żabczyńskiego,
E. Bodo, L. Sempolińskiego, I. Benity czy T. Faliszewskiego. Scenografia nie
była bogata – drabina i trzy krzesła, na których w przerwach zasiadali artyści
(była jeszcze żywa choinka i folkowe bombki, ale nie jestem pewna na ile rzeczy
te były ozdobą Piwnicy, a na ile elementem występu). Nie było to jednak żadnym
uchybieniem, gdyż w centrum uwagi i tak były międzywojenne przeboje. Adeptom
Studia Piosenki akompaniował przy fortepianie Rafał Kępiński. Nieopisaną wręcz
miałam przyjemność ze słuchania tak dobrze mi znanych i lubianych piosenek przy
dźwiękach wspomnianego instrumentu. „Kieliszek czystej wódki” to nie tylko
muzyka lecz także wtrącane w przerwach dialogi, żarty – nie wszystkie trafne,
aczkolwiek ostatecznie przyjemnie łączyły się z całością. Oczywiście
najważniejsze były głosy, przepiękne głosy młodych artystów – przede wszystkim
kobiet. Najbardziej spodobała mi się piosenka „Już nie zapomnisz mnie” wykonywana
przez Elżbietę Kaliską – przepiękny głos, przepiękna aranżacja, zasłuchałam się
i zachwyciłam. Jedynym minusem wodewilu była jego długość – 45 minut z
piosenkami przedwojennymi to dla mnie zdecydowanie za krótko. Wyszłam z Piwnicy
Pod Baranami zachwycona, ale nienasycona.
„Kieliszek czystej wódki” zabiera nas
w podróż do dwudziestolecia międzywojennego. Sprawia, że mamy ochotę słuchać
piosenek z tamtej epoki dłużej i dłużej. Artyści swoimi głosami sprawili, że
utwory te wydały się żywe, jak gdyby nigdy nie przeminęły. Bo czy tak naprawdę
muzyka może przeminąć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz