niedziela, 2 czerwca 2013

Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie, wystaw parę

Dzisiaj miałam przyjemność obejrzeć trzy wystawy czasowe w Muzeum Manggha. Byłam tu dziś pierwszy raz i zdążyłam zauważyć, że mają bardzo dobrze zaopatrzony sklepik muzealny - od książek, przez kartki pocztowe, na długopisach z Japonkami skończywszy. Chętnie zostałabym tam na dłużej, ale czas naglił.

Zacznę od początku. Zaraz po wejściu zachwyciłam się szatą graficzną biletu, na którym widnieje jeden z drzeworytów Utamara Kitagawy (w takich instytucjach bardzo mi się podoba dbałość o najmniejszy szczegół - uwielbiam atrakcyjne bilety z czymś charakterystycznym dla miejsca, do którego się wybrałam).

Jako pierwszą wybraliśmy wystawę "Gejsza, istota piękna". Jest to zbiór 150 fotografii Małgorzaty Thébaud-Olejniczak, które wykonała w 2011 roku podczas podróży do Japonii. Uczestniczyła wtedy w dorocznym święcie kwitnących śliw (http://manggha.pl/wydarzenia/gejsza). Spodziewałam się zdjęć wiszących na ścianach, na środku pomieszczeń, ogólnie rzecz biorąc będących "w zawieszeniu". Moje zdziwienie było ogromne gdy weszłam do ciemnej sali, gdzie kazano mi usiąść. Na środku wisiało w rządku kilka białych tkanin, długich do podłogi, na które wyświetlano zdjęcia wystawy, wszystkie 150. W tle leciała spokojna, japońska, bardzo przyjemna muzyczka. Fotografie bardzo mi się podobały - autorka świetnie uchwyciła gejsze w różnych sytuacjach. Czasem na zdjęciu widoczny był jakiś jeden detal, np. same czerwone usta w połączeniu z pomalowaną na biało twarzą. Naprawdę piękne prace, aż miło się oglądało, ale... Jedyne moje zastrzeżenie dotyczy formy wystawy - jest bardzo nietrafiona. Uważam, że człowiek jest w stanie oglądnąć z głową uniesioną do góry (nie mieliśmy zdjęć na poziomie wzroku, trzeba było patrzeć trochę wyżej) jakieś powiedzmy 40 zdjęć, plus minus 10, ale nie 150. Szkoda, że wybrano taką formę prezentacji - moim zdaniem te fotografie zasługują na inną ekspozycję.

Kolejna ekspozycja "Utamaro. Inne spojrzenie" to wystawa drzeworytów artysty, Utamara Kitagawy. Można na niej zobaczyć prace dotyczące japońskich kobiet, bóstw, erotyzmu, czy też nieszczęśliwych kochanków (http://manggha.pl/wydarzenia/utamaro). Spodobało mi się to, że każdy drzeworyt wisiał w aluramie, więc spokojnie można było zbliżyć się do niego i zobaczyć każdy interesujący nas szczegół. Prace Utamaro są wyjątkowe - właściwie nic tak bardzo nie kojarzy mi się z japońską sztuką jak jego przedstawienia. To wszystko jest wykonane z taką precyzją, że zostaje nam tylko podziwiać kunszt artysty (gdyby ktoś wybrał się na tę wystawę warto, dla poprawienia sobie humoru, zwrócić uwagę na uzębienie postaci na drzeworytach :)). Częścią ekspozycji było także piękne czerwone kimono w bodajże żurawie, różne ozdoby do włosów oraz niektóre instrumenty muzyczne, takie jak szamisen.

Ostatnia wystawa była dość oryginalna. Umiejscowiona została w tej samej sali, co prace Utamara, na samym środku pomieszczenia, otoczona przez drzeworyty. Autorem wystawy "Nature reflected" okazał się być Thomas May. Przyznam się szczerze, że nie miałam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi, dopóki nie przeczytałam na stronie muzeum (http://manggha.pl/wydarzenia/may). No bo wygląda ona tak: chodzi się po drewnianych podestach oglądając wiszące na ścianach zdjęcia roślin, czasem "upiększonych" jakimiś kolorowymi sznurami. Na podłodze krzyżują się linki z doczepianym gdzieniegdzie mchem. Gdy dojdziemy do końca mech zastępują kwiatki, wyglądające na dziergane. Wraca się tą samą drogą. Największą frajdę sprawiło mi chodzenie po podestach - od razu przypomniały mi się zabawy z dzieciństwa polegające na skakaniu najczęściej po meblach, żeby nie dotknąć podłogi :) Co do samych zdjęć artysty - nie porwały mnie, ot zwykłe powiększone zdjęcia roślin. Niemniej jednak w bardzo interesującej aranżacji.

Moja wizyta w "Mandze" mimo że była pierwsza, na pewno nie będzie ostatnia. Żałuję, że wcześniej nigdy tu nie zaglądałam, jednak lepiej późno niż wcale.

6 komentarzy:

  1. aww... Japonia :)
    Ann, coraz lepiej się czyta :)
    BH

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne motto Wyspiańskiego aż "woła":)do czytania...Uwielbiam Kraków i z przyjemnością "spaceruję" wirtualnie po opisywanych miejscach. Gratuluję pomysłu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa :) Wszystkie są wielką motywacją do dalszego pisania :)

      Usuń
  3. Dziś tak mało ludzi wrażliwych na prawdziwe piękno - sztukę. Więc warto ją tworzyć, choćby po to, by ktoś nie tylko zobaczył, ale zechciał pomyśleć i podzielić się refleksją. Czekam na więcej i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Pozdrawiam również i zapraszam do dalszego czytania.

      Usuń