środa, 5 lutego 2014

Tym razem felieton

Jakiś czas temu na jednym z wykładów prowadzący wysunął śmiałą, według mnie, tezę: za parę lat papier przestanie być produkowany, a jego miejsce zajmie e-papier - wszystkie papierowe wydania prasy, książek znikną, pozostaną nam te internetowe. Najpierw przeraziła mnie ta dość apokaliptyczna wizja, jednak gdy pomyślałam o tym na spokojnie, doszłam do wniosku, że nic takiego nie będzie miało miejsca. 

W XXI wieku obserwujemy dynamiczny rozwój każdej dziedziny naszego życia. Wszystko dookoła nas zmienia się i dostosowuje do nowego „life style’u”, jak to modnie się dziś mówi. Internet stał się obowiązkową częścią dnia powszechnego – obecnie do załatwienia 99,9% czynności potrzebujemy tego medium. Goniąc za nowinkami technicznymi prawie zapomnieliśmy jak wyglądało życie, nie tak całkiem dawno, bo nawet 15 lat temu. Sielskie lata, gdzie dumny i blady był człowiek posiadający Nokię 3310, czytający najnowszy numer „Bravo” przy muzyce Britney Spears, puszczanej z komunijnego „Boomboxa”. A dzisiaj? Telefony „cegły” zostały zastąpione przez iPhone’y, muzyka popowa przełomu wieków Justinem Bieberem czy One Direction, „Boomboxy” iPodami a papierowe wydania gazet teoretycznie tymi elektronicznymi. W tym momencie wypada nam zadać sobie pytanie – czy rzeczywiście nie ma przyszłości dla prasy? Czy to koniec ery kiosków Ruchu? 

Jako zwolenniczka papieru w każdej postaci (ach ten piękny zapach świeżego druku!), śmiem od razu zaprzeczyć apokaliptycznej wizji upadku gazet na rzecz portali informacyjnych. Nikt nie jest mi w stanie wmówić, że ludzie zrezygnują kiedyś z druku i postawią na prasę internetową. Jako że sama nie czytam wiadomości ani w Internecie ani w gazetach papierowych (chronię swoje zdrowie, ponieważ bardzo łatwo denerwują mnie wszelkie informacje dotyczące poczynań naszego rządu czy też życia miłosnego celebrytów), zrobiłam wyjątek specjalnie dla artykułu. Wyłączyłam Adblocka i na pierwszy ogień wzięłam Onet.pl. Od razu zostałam zaatakowana reklamą sukienek na cały monitor z uciekającym krzyżykiem wyjścia, potem schemat taki sam: parę wiadomości, reklama sieci komórkowej, parę wiadomości, reklama pożyczki i tak do końca strony. Jakiej treści były te informacje: zabili go i uciekł, pobili 18-stolatkę, zamordowali 50-ciolatkę, wyrzucił syna przez balkon, życiowy dramat pewnego polityka, ten a ten powiedział na tego a tego to i to, jesteśmy zadłużeni tyle i tyle, gdzie się podziały jej piersi… Kolejne portale (postanowiłam wziąć na warsztat te najbardziej znane, tj. Onet, WP, Interia) i właściwie te same wiadomości, tylko tytuły inne. Generalnie rzecz biorąc możemy dowiedzieć się wszystkiego i niczego, a dodatkowo jeszcze więcej. Pomijam fakt, że zła wiadomość jest dobrą wiadomością, bo jest to prawda stara jak świat. Jednak jako czytelnik wolałabym mieć bardziej uporządkowane wiadomości, a nie wszechobecną śmierć podaną pomiędzy przepisami Magdy Gessler i zdjęciami psa Kory. Lubię porządek i ład, zwłaszcza jeżeli chodzi o informacje. Dlatego wolę kupić gazetę i na spokojnie z kubkiem herbaty w ręce przeglądać interesujące mnie treści. Dla przykładu wybrałam Wprost, Politykę, Moje Mieszkanie, Cztery Kąty. Zacznę od największej zalety prasy, tzn. braku wyskakujących znienacka reklam. Owszem są, ale nie irytują tak bardzo jak w Internecie, bo nie ma ich w tak dużej ilości. Kolejną zaletą jest fakt przewracania kartek, a nie beznamiętnego klikania myszką w linki. Co więcej, gdy chcę zrobić w domu nową dekorację (Moje Mieszkanie czy Cztery Kąty), nie muszę targać ze sobą laptopa, a nie daj Boże komputera stacjonarnego, do konkretnego pomieszczenia – po prostu biorę ze sobą gazetę i wzoruję się na bieżąco. Mam wrażenie, że w prasie wiadomości poukładane są bardziej przemyślanie i logicznie niż na portalach internetowych. Poza tym ja osobiście mam frajdę z wyjścia do sklepu, wystawania pod półką z gazetami i wybierania egzemplarzy do kupienia. Nikt mi nie wmówi, że większą przyjemnością jest czytanie czegoś na ekranie niż mając to wydrukowane. W Internecie panuje chaos, możemy dowiedzieć się wszystkiego o wszystkim, ale mimo tego ciężko jest trafić na to, czego tak naprawdę szukamy. Aby poprzeć mój argument podam siebie za przykład. Potrzebowałam portali wnętrzarskich z wieloma ciekawymi informacjami. Przejrzałam chyba z setkę stron zanim znalazłam to, co w miarę odpowiadało moim wymaganiom - masę razy miałam ochotę wyłączyć Google i dać sobie spokój. Elektroniczne wydania gazet nie są dla mnie – nie mam czytnika e-booków, tabletu czy smartphone’a z dużym wyświetlaczem. Mam za to zmęczone oczy od ciągłego, wymaganego na wielu stanowiskach pracy, wpatrywania się w ekran monitora. 

Nie wierzę w nową rzeczywistość polegającą tylko i wyłącznie na Internecie. Nie przeczę, że bez Internetu w wielu sytuacjach byłabym jak bez ręki, ale nie zamykam się na odbiór mediów tylko w jego zakresie. Nas, miłośników prasy papierowej, jest nadal dużo i dużo będzie. Świadczyć może o tym fakt, że jest parę tytułów dzienników, tygodników, miesięczników, kwartalników, roczników które wychodzą nieprzerwanie od wielu lat. Nawet gdy jakiś upadnie, na jego miejsce wchodzi następny. Przekraczając próg Empiku czy Kolportera gazety wręcz osaczają mnie z każdej strony. Nie uważam, żeby portale internetowe miały całkowicie zastąpić prasę papierową. Zawsze znajdzie się chętny, aby przejrzeć gazetę podczas posiłku, czy w wygodnym fotelu, zamiast tępo patrzeć w zimny ekran komputera, przed którym i tak spędza już większość swojego życia.

1 komentarz:

  1. Zgadzam się, że Internet nigdy nie zastąpi gazet papierowych tym, którzy podchodzą do nich emocjonalnie. Ciekawa jestem o przyszłe pokolenia.

    OdpowiedzUsuń